sto razy oddała za pierwszego lepszego wiercipiętę z miasta... <br><br>Stary Grzegorz, gajowy, stryj jego, widząc, jak srodze się miłością swą martwił, mówił doń nieraz: <br>- Ej, Jasiu, Jasiu! Niechaj ty młynarzównej! Co ci za licho w łeb wlazło? Czy ty nie masz tylu ślicznych dziewek, co za tobą przepadają, żeby się tamtej wpraszać? A gdyby cię nawet i kochała, gdybyś się z nią ożenił, choćby ci też i najlepszą żoną była, to wierz staremu, kością w gardle stanąłby ci tatuś i mamusia, nadęci bracia i siostry, bo to wszystko takie głupie, żeby się miało za coś lepszego od ciebie. Daj jej pokój