z typów stanęli po bokach, jeden z prawej, drugi z lewej. Trzeci zajął pozycję za plecami Reynevana. Czwarty, ten, który się odezwał, wąsaty, odziany w gęsto nabijaną guzami brygantynę, stanął naprzeciw. Po czym, nie czekając na zaproszenie, usiadł.<br>- Nie będziesz - nie zapytał, stwierdził raczej - rzucał się, czynił prepedycyj ani żadnego tara-rara? Hę? Bielawa?<br>Reynevan nie odpowiedział. Trzymał łyżkę między ustami a brzegiem miski, jak gdyby nie wiedział, co z tą łyżką począć.<br>- Nie będziesz - sam siebie zapewnił wąsaty typ w brygantynie. - Bo przecie wiesz, że to byłoby całkiem głupio. My nic do ciebie nie mamy, ot, jeszcze jedna zwyczajna robota