Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
w nocy.
- Nie przeciągajmy - westchnął. - Mam propozycję. Pani mówi, co konkretnie mam zrobić, ja mówię tak albo nie, a potem... - utknął na chwilę - ...no, najprawdopodobniej wracam do łóżka.
Nawet przez mrok wyczuł jej zdziwienie.
- Nie przesadza pan? - Oprócz niedowierzania w jej głosie była domieszka autentycznej złości. - To półroczna pensja. Nie targowałabym się na pana miejscu. I tak będą problemy z zaksięgowaniem takiego...
- Do rzeczy - upomniał ją łagodnie. - Co miałbym zrobić?
- Praktycznie nic - rzuciła gniewnie. - Opowiedzieć o nim. Jaki jest, co potrafi, jak myśli.
- Wy potrzebujecie jego żony - roześmiał się. - Ja mogę najwyżej powiedzieć, jaki czas miał na torze przeszkód. No więc
w nocy.<br>- Nie przeciągajmy - westchnął. - Mam propozycję. Pani mówi, co konkretnie mam zrobić, ja mówię tak albo nie, a potem... - utknął na chwilę - ...no, najprawdopodobniej wracam do łóżka.<br>Nawet przez mrok wyczuł jej zdziwienie.<br>- Nie przesadza pan? - Oprócz niedowierzania w jej głosie była domieszka autentycznej złości. - To półroczna pensja. Nie targowałabym się na pana miejscu. I tak będą problemy z zaksięgowaniem takiego...<br>- Do rzeczy - upomniał ją łagodnie. - Co miałbym zrobić?<br>- Praktycznie nic - rzuciła gniewnie. - Opowiedzieć o nim. Jaki jest, co potrafi, jak myśli.<br>- Wy potrzebujecie jego żony - roześmiał się. - Ja mogę najwyżej powiedzieć, jaki czas miał na torze przeszkód. No więc
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego