tak, aby zaglądać do środka tary, bo przecież wokół rósł las i ten zapach mogły wydzielać jakieś kwiaty, żywica, grzyby i czort wie, co jeszcze. Teraz wyjaśniło się dlaczego, mimo tak marnych zarobków, palacz cały czas chodził pijany. <br>- No, widzę, że Pan Marian tu niezły biznes rozkręcił - powiedziałem zauważywszy w tarze kilka skrzynek z butelkami po wódce napełnionymi bimbrem. Musiało to iść na sprzedaż, nie wierzę, żeby wszystko wyprodukował na własny użytek. <br>- A tam, zaraz biznes - odpowiedział palacz. - Biznes to za duże słowo. Taki mały handelek szedł. Dobre to było. Znajomi z wioski brali. Nawet trepy ten samogon kupowały.<br>- Trepy kupowały