Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
przyszłym tygodniu.

Powrót do szkoły po wakacjach budził we mme zawsze osobliwe, niemal świąteczne uczucia. Była w tym ciekawość, posmak nowości, odświeżanie wspomnień, jeszcze jedna podróż w nieznane. Poznawanie nowych nauczycieli przypominało mi wzajemne obmacywanie się bokserów przed przystąpieniem do walki.

Na miejsce Kołosowa przyszedł siwy staruszek Bułatow o szerokiej tatarskiej twarzy. Drzazga się nie pokazywał. Spotykaliśmy go czasami na Bibikowskim Bulwarze, ale na nasz widok odwracał głowę i szybko znikał w bocznej uliczce.

Pochwaliłem się Plujowi książkami, które przeczytałem. Uśmiechnął się przyjaźnie:

- A ja czytam Moliera w oryginale.

Poczułem się zdruzgotany. Daleko mi jeszcze było do Moliera!



Spoglądałem na nią
przyszłym tygodniu.<br><br>Powrót do szkoły po wakacjach budził we mme zawsze osobliwe, niemal świąteczne uczucia. Była w tym ciekawość, posmak nowości, odświeżanie wspomnień, jeszcze jedna podróż w nieznane. Poznawanie nowych nauczycieli przypominało mi wzajemne obmacywanie się bokserów przed przystąpieniem do walki.<br><br>Na miejsce Kołosowa przyszedł siwy staruszek Bułatow o szerokiej tatarskiej twarzy. Drzazga się nie pokazywał. Spotykaliśmy go czasami na Bibikowskim Bulwarze, ale na nasz widok odwracał głowę i szybko znikał w bocznej uliczce.<br><br>Pochwaliłem się Plujowi książkami, które przeczytałem. Uśmiechnął się przyjaźnie:<br><br>- A ja czytam Moliera w oryginale.<br><br>Poczułem się zdruzgotany. Daleko mi jeszcze było do Moliera!<br><br>&lt;gap reason="sampling"&gt;<br><br>Spoglądałem na nią
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego