krzyknęła ze zgrozą. - Nie mówiłam ci, Ksawery, że brakuje pierożków w spiżarni? <br>Hotelarz pokiwał głową. <br>- Warto by go sprać - powiedział - ale jakoś nie mam do tego serca dzisiaj. <br>A że wszyscy byli bardzo głodni, a na trybunie mówił nowy pan, szepnął do młodszego syna:<br>- Może twoich nie zgnietli, co? <br>- Proszę, tatku - powiedział malec, uprzejmie podając swoje śliczne, cudem ocalałe pierożki. Zgniecione zjedzono zresztą także. <br>Później z okien sali hotelowej przyglądali się ojciec i Henrysia wojsku powracającemu z parady. I patrząc na te szeregi, karne, doskonale ubrane, chłonąc oczami ich ruch, niezawodnie sprawny, uniesiona egzaltacją brawurowej muzyki Henrysia podniosła ku ojcu błyszczące