kartonem i postawię na środku sceny... na tle Krzyża białoczerwonego... I te nasze nastolatki, one hurmą wpadną na scenę, ściany te roztrącą, przewrócą... i po nich, po nich, pobiegną, tratując i krzycząc, aż do Krzyża... Byłabym zapomniała. Do tego Krzyża przywiązany będzie mały Józio, synek jednego tu kupca. Jego tatuś handluje... Trudno w krótkim śnie jakość tego kupiectwa opisać... Ledwie autobus międzymiejski stanie, pan Michał zeń wypada z dwoma tobołami towaru. Tylko głowę w ramiona wtuli, żeby swemu ciału kształt aerodynamiczny nadać... i sunie, jak straszny żużlowiec, do miasteczka. Do klientów!... Dziś po nieszporach przećwiczę z bachorami "Wisi na Krzyżu