harce. Mieli oto przejść przez Diablą Studnię i, nie wpadając do piekieł, przejść przez brzuch Ziemi by dotrzeć do dalekich krajów w dalekich czasach, a tam w obcych stronach założyć nowe zakony, które by dzieło Rycerzy Świątyni poniosły dalej.<br>Pierwszy przerwał milczenie Humbert Blanc z Owerni. Był to impulsywny, dość tęgi brat o apoplektycznym obliczu, któremu towarzyszył długi jak tyczka, smagły rycerz o powierzchowności Saracena lub Maura.<br>- Przez jaskinię? Najświętsza Panienko, niemożliwe! Wszystko dobrze, tylko nie przez jaskinię! Mogę walczyć z tysiącem nieprzyjaciół, mogę zginąć jak na rycerza przystało, ale poniewierać się po ciemku w ciasnych korytarzach, z zastępami książąt piekielnych