Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
wczoraj, obojętne. W tych dniach, w tym czasie musiało się coś wydarzyć, co pana osobę odmieniło. Stąd odpływ. Stąd popłoch. Ale co takiego? Co to takiego?
- Nie mam nic na sumieniu. Do niczego się nie poczuwam. Za to ręczę.
Skrzywił się.
- Pan to wszystko bierze osobiście. A tymczasem cóż z tęgo, że pan sam może być w porządku, skoro widać jest jakiś swąd koło pańskiej osoby. Ja się trzymam z daleka od kurii, toteż pojęcia nie mam, o co chodzi. Ale bliżej stojący już coś wyczuwają. To jasne!
Wjechaliśmy w małe miasteczko. Zatłoczone, brudne. Jedna ulica, druga, trzecia, plac. Jeszcze jeden
wczoraj, obojętne. W tych dniach, w tym czasie musiało się coś wydarzyć, co pana osobę odmieniło. Stąd odpływ. Stąd popłoch. Ale co takiego? Co to takiego? <br>- Nie mam nic na sumieniu. Do niczego się nie poczuwam. Za to ręczę. <br>Skrzywił się.<br>- Pan to wszystko bierze osobiście. A tymczasem cóż z tęgo, że pan sam może być w porządku, skoro widać jest jakiś swąd koło pańskiej osoby. Ja się trzymam z daleka od kurii, toteż pojęcia nie mam, o co chodzi. Ale bliżej stojący już coś wyczuwają. To jasne!<br>Wjechaliśmy w małe miasteczko. Zatłoczone, brudne. Jedna ulica, druga, trzecia, plac. Jeszcze jeden
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego