zresztą odpowiada oficjalnej historiografii, u nas nieznanej i która zapewne, według naszych przyzwyczajeń uniwersyteckich, uchodziłaby za kuriozum. A jednak takie opracowanie jak Johna Tolanda "Dillinger Days", które otrzymuje nagrodę Pulitzera i stanowi seminaryjną lekturę obowiązkową, jak trzytomowe dzieje podziemia Nowego Jorku Virgila Petersona "The Mob" czy miejsce, jakiego udziela temu tematowi być może najważniejszy dziejopis amerykański Arthur Schlesinger w uważanym tam za klasyczny "The Age of Roosevelt", dowodzi, do jakiego stopnia ta sprawa należy do przeszłości narodowej.<br>Wyjaśniam czym prędzej, by nie wyglądało, że się snobistycznie przechwalam, że znam z tych tekstów tylko fragmenty Tolanda z przedruków w prasie. Natomiast widziałem