sojusznika w tym mitycznym episkopacie! Zawsze się czułem źle w takich potyczkach. Miałem za dużo wątpliwości, sam targany byłem zbyt wieloma namiętnościami, by nagle objawiać się jak dziewicza lilija. <br>Dlatego pewnie tak zapatrzony byłem w Sławka.<br><br>Jego przyjazd, cokolwiek później o tym mówiono, był objawieniem. Wrócił z Nowego Jorku, gdzie terminował, chyba za zasługi dla podziemnej "Solidarności", w jakimś polonijnym dzienniku, ale przede wszystkim siedząc przez parę lat w Stanach - czytał. Czytał i słuchał radia. Intelektualną rewoltę przeciw politycznej poprawności miał w małym palcu. Cytował najśmielsze dowcipy amerykańskich gwiazd radiowych, wytaczane przeciw permisywnej kulturze, rozmywającej podział na dobro i zło, znał