Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
był to człowiek, bo przecież nie zdążyłaś zapamiętać go dokładnie, chwycił cię, podniósł, przytulił do piersi i przeniósł tanecznym krokiem przez groźne bagnisko.
Odruchowo przytuliłam się do niego, szukając bijącego serca.
Przestraszysz się... Odsuniesz twarz, bo tam nie biło nic. Usłyszysz tylko pustkę, ciszę, bezgłos i bezruch. Ani oddechu, ani tętna, żadnych odgłosów życia, jakby próżnia.
Odsunęłam się od jego piersi, tylko odsunęłam, bo przecież niósł mnie, więc nie mogłam odepchnąć go od siebie. Chciałam krzyczeć, wołać, wzywać pomocy. Wtedy przycisnął mnie mocniej, jakby bał się, że mogę wyślizgnąć się z jego rąk i zapaść w trzęsawisko. Jeszcze wyczuwam twarde, kościste
był to człowiek, bo przecież nie zdążyłaś zapamiętać go dokładnie, chwycił cię, podniósł, przytulił do piersi i przeniósł tanecznym krokiem przez groźne bagnisko.<br> Odruchowo przytuliłam się do niego, szukając bijącego serca.<br> Przestraszysz się... Odsuniesz twarz, bo tam nie biło nic. Usłyszysz tylko pustkę, ciszę, bezgłos i bezruch. Ani oddechu, ani tętna, żadnych odgłosów życia, jakby próżnia.<br> Odsunęłam się od jego piersi, tylko odsunęłam, bo przecież niósł mnie, więc nie mogłam odepchnąć go od siebie. Chciałam krzyczeć, wołać, wzywać pomocy. Wtedy przycisnął mnie mocniej, jakby bał się, że mogę wyślizgnąć się z jego rąk i zapaść w trzęsawisko. Jeszcze wyczuwam twarde, kościste
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego