nieznanego trupa), zamienia się w liść lecący bez oporu za każdym powiewem jakiejś modnej ideologii. Jego logika staje się logiką tłumu, to znaczy żadną. Ginie typ, giną te jedyne wydania ludzi, niepowtarzalne, niewygodne, nieraz skandaliczne, ale "nieprzemakalne" dla haseł, sloganów i kretyńskich formułek.<br>Prefekt, przemawiający tutaj jutro, trafi nie na tłum, lecz na zbiorowość ludzi, z których każdy będzie rozumował indywidualnie i nie da porwać się frazesom. Trzy czwarte słów, formułek i "absolutnych" prawd niczym nie udowodnionych (to szczególna cecha absolutnych prawd ideologicznych - i ich siła) - rozbije się o dom, o inwentarz, o dochód, o własność. Cała krańcowość tak zwanych postępowych