tysięcy aparatów fotograficznych - idę wciąż naprzód. Wiem, że wszystkie oczy skierowane są na mnie..."<br>Podkreślali ten moment obecni wówczas korespondenci prasy zagranicznej: "Widać było opanowanie i powagę, z jaką ten człowiek, przed kilkunastu godzinami jeszcze nikomu nie znany, przyjął na siebie ciężar fantastycznej wprost popularności. Szedł wśród wyczekującej ciszy wielotysięcznego tłumu. Był pierwszy. I przez dłuższą chwilę patrzono nań w milczeniu, jak na jakiś fantom, jak na przybysza rzeczywiście już z innych światów. Gdy się jednak zbliżył - rozpoznano w nim znów takiego samego, jak my wszyscy, człowieka, twarzą, która nie kryła wzruszenia. Wtedy zerwały się najhuczniejsze, jakie kiedykolwiek zdobył owacje".<br><tit1>Druga