Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
w czasie występu zawiedzionych aniołów. Fisharmonia podkreślała melodię mruczeniem wiolonczeli.
"Zaczekam na nią. Nonsens. Sentymenty samotnego cudzoziemca na widok tej..." I nie znalazł odpowiedniego określenia dla nieznajomej. Ludzie zaczęli wychodzić. Jeszcze nie zdążył zejść z kamiennego chodnika, kiedy minął go i pozdrowił szpakowaty mężczyzna: - Gross Gott! "To ten z cuchnącym tobołem". - Gross Gott! - odpowiedział mu natychmiast. Tamten uśmiechnął się przez ramię. I śpieszy się, leci, że film kreskowy, a nie człowiek.
Nie od razu skręcił na plebanię. Drogą wzdłuż muru, w stronę rzeki. "Znam tu już trzy osoby... chronologicznie... szybkonogiego Grossgotta, kobietę z teczką i proboszcza. No i gospodynię... Byłbym zapomniał
w czasie występu zawiedzionych aniołów. Fisharmonia podkreślała melodię mruczeniem wiolonczeli. <br>"Zaczekam na nią. Nonsens. Sentymenty samotnego cudzoziemca na widok tej..." I nie znalazł odpowiedniego określenia dla nieznajomej. Ludzie zaczęli wychodzić. Jeszcze nie zdążył zejść z kamiennego chodnika, kiedy minął go i pozdrowił szpakowaty mężczyzna: - Gross Gott! "To ten z cuchnącym tobołem". - Gross Gott! - odpowiedział mu natychmiast. Tamten uśmiechnął się przez ramię. I śpieszy się, leci, że film kreskowy, a nie człowiek. <br>Nie od razu skręcił na plebanię. Drogą wzdłuż muru, w stronę rzeki. "Znam tu już trzy osoby... chronologicznie... szybkonogiego Grossgotta, kobietę z teczką i proboszcza. No i gospodynię... Byłbym zapomniał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego