ścianach, stary globus w rogu pokoju, tace z suszonymi owocami i solonymi orzechami sprawiały, że dom Massuda przypominał pracownię pisarza lub uczonego, a nie kwaterę wojownika. Książki miał wszędzie. Nawet gdy na czele swojej armii wyjeżdżał z obleganego przez wrogów Kabulu, kazał żołnierzom załadować na ciężarówki całą bibliotekę. Kilka tysięcy tomów. Gromadził je i pielęgnował jak szalony kolekcjoner, w przerażeniu, że nigdy ich wszystkich nie przeczyta. <br>Czytał wiersze perskich poetów. Nocami, przy lampie, gdy wszyscy już spali. Albo podczas samotnych przechadzek po górach. Żołnierze, którzy dla bezpieczeństwa zmierzali za nim krok w krok, opowiadali, że czytając wiersze, komendant zastygał nieruchomo jak