śmierci Indianina. Zebrawszy resztki sił, prawie ślepy, stuletni starzec ostatkiem woli otworzył oczy. Kiedy zobaczył tłum lżących go i przeklinających ludzi, wyszeptał: "Gdybym to ja schwytał gubernatora, nie wystawiłbym go na pośmiewisko moich ludzi". Tak, z pewnością tego by nie zrobił, nie leżało to w obyczaju Indian. Poddaliby jeńca wyszukanym torturom, a jeśli wykazałby się męstwem w znoszeniu okrucieństw, wyrwaliby mu i zjedli jego serce oraz wypili krew, by przejąć jego odwagę.<br>Następca zamordowanego wodza, Necotowance, został zmuszony do zawarcia pokoju w październiku 1646 roku. Uznał zwierzchność króla Anglii, na dowód czego Indianie mieli co roku przekazywać gubernatorowi dwadzieścia bobrzych skór