na futerku, w których dziewczynki teraz biegały po ogrodzie, nie były dobre na dłuższą drogę, a botki z żółtej skórki z zatrzaskami, wyklejone grubym filcem, sięgające nad kostkę, zostały u szewca Biersta - gdzież ich teraz szukać? - bo przecież ciężarówkę Volkssturmu, którą Bierst wczoraj jechał z synem, na zakręcie Friedrich-Allee trafił pocisk moździerza i potem wszyscy na Lessingstrasse mówili o tym, co się stało.<br>Uspokoiła się trochę, gdy dziewczynki przyczaiły się w korytarzu, szepcząc coś i chichocząc. Chciała teraz być sama, nadeszło to najgorsze, drażniła ją nawet obecność Alfreda. Więc tylko powiedziała cicho: "Może przeniesiesz się do kuchni?" Wyszedł z otwartą