Powiedział mi o tym celnik, kiedy pojawiłam się na lotnisku. Przeszedł koło mnie niby przypadkiem, wymruczał: ma pani ptaszka przy nazwisku - i poszedł dalej. Nie miałam pojęcia, co to znaczy. Po chwili znowu natknęłam się na tego samego celnika. Tym razem, też w przelocie, powiedział tak: Jeśli ma pani coś trefnego, niech pani to gdzieś ulotni. A potem poprosili mnie do osobistej rewizji. Już wiedziałam, co to znaczy: ptaszek przy nazwisku.<br>Rewidowali mnie przez rok, czym bym nie jechała, samolotem, samochodem, wszystko jedno. Potem czułam się nieswojo, nie słysząc odzywki: Pani Janda do rewizji osobistej. Miało to tę dobrą stronę, że