dłoni i potem z wielką gracją, płynnie i lekko dosiada Melenkofa. <br>Hehe ciężko przełknął ślinę. Angella niczym elegancka dżokejka, lekko pochylona, oparta na ramionach Melenkofa, jechała stępa, w górę i w dół, w górę i w dół. Po chwili przyspieszyła i zaczęła kłusować. <br>Hehemu pokazały się mroczki przed oczami. Z trudem oddychał. Gdyby to był film, mógłby go po prostu wyłączyć. Pochylił się za mocno do przodu, stracił równowagę i całym ciężarem oparł się o wrota. Nagle zauważył, że skrzydło, o które się nie opierał, nałożone na krzywe, odchylone od pionu zawiasy, powoli sił uchyla. Próbował je złapać, ale nabrało impetu