tej bezwolności<br>wyobraziłem sobie, że jestem zamurowany w tej baszcie. Nie umiałem<br>sobie tylko wyobrazić powodu, dla którego mnie tu zamurowano. Wydawało<br>mi się nawet, że to zakratowane okno, wychodzące akurat na zachód<br>słońca i na kościół Świętego Jakuba, jest moim ostatnim skrawkiem<br>świata, jaki mi łaskawie zostawiono. Chociaż jednocześnie trudno było<br>mi uwierzyć, że to ten sam zachód słońca i ten sam kościół, w którym<br>braliśmy z Anną ślub. Ale może właśnie dlatego zostawiono mi ten<br>skrawek świata, abym patrząc nań, nie mógł uwierzyć. Bo udręka niewiary<br>jest najdotkliwsza z udręk.<br> Wobec tej udręki, nawet przy bezwolności, jaka mnie ogarnęła, wydało