jegomość skręca..."<br>Nieznajomy zszedł z gościńca na boczną polną drogę, dobrze widną w miesięcznym świetle; wiła się ona wśród bezdrzewnych połaci łąk, z których podniosły się białe opary zapowiadające pogodę. Adaś przystanął lękając się, że zostanie odkryty na pustej przestrzeni. Bał się wkroczyć na zamglone łąki, aby nie natrafić na trzęsawisko lub strumień i nie zdradzić się chlupotem wody. Trzeba było przeczekać, aż się nieznajomy znacznie oddali, i wtedy dopiero próbować przemknąć się wśród niskich, rzadkich mgieł. Fałszywy malarz podąża w stronę lasu, bo ta zbita masa, co się ciemni na widnokręgu, musi chyba być lasem. Przytulony do pnia drzewa, co