nic nie widać. <br>Miłka jest w pracy. Będzie co jakiś czas dzwonić, choć jest już prawie pewna, boi się. <br>Zaparzam kawę w kuchni, słodzę dwiema łyżeczkami cukru. Wkładam marynarkę i przeglądam się w lustrze. Podkrążone oczy, ślady snu, odcisk szwu poduszki na policzku, kilkudniowy zarost. W aptece na Wałowej za trzydzieści pięć złotych kupuję maleńkie pudełko, chowam je do wewnętrznej kieszeni marynarki. Wracam ulicą Brodzińskiego, koło gmachu gimnazjum, w którym uczył się ojciec. Mokry bruk połyskuje teraz w słońcu jak bazalt.<br>Świadomie odraczam ten moment. Niepewność piękniejsza. Jest to jeden z nielicznych momentów w życiu, kiedy naprawdę możemy decydować, czy chcemy wiedzieć