wypraw, poprowadzona mądrze, z rozmachem i fantazją, ale bez szarżowania.<br>W zdecydowanie innych warunkach atmosferycznych nastąpiło drugie ratownicze spotkanie z Kazalnicą. 26 września tego samego roku, o godz. 10.15, usłyszano wołanie o pomoc dochodzące z rejonu Czarnego Stawu. Ratownik dyżurny, a był nim M. Gajewski, zorientowawszy się, że chodzi tu najpewniej o filar Kazalnicy, natychmiast zawiadomił Centralę w Zakopanem. Dwoma samochodami wyruszyła duża wyprawa kierowana przez E. Strzebońskiego.<br>Po dojechaniu do Morskiego Oka uzyskano ważne informacje. Dwaj taternicy weszli 24 września w filar Kazalnicy. Noc zastała ich w jednej trzeciej wysokości. Nazajutrz kontynuowali wspinaczkę, zdecydowane jednak załamanie pogody spowodowało, że