szuka oparcia dla swego zamętu,<br>Korzysta z pogarbionej ciszy tego sprzętu.<br><br>Ślepie, z których się słońce nigdy dość nie wylśni,<br>Patrzą na mnie z plamiście rozwrzaskanej pilśni,<br>W której mrok się tygrysim gęstwi uścierwieniem -<br>Ten sam mrok, co w ogrodzie był tylko - brzóz cieniem...<br><br>Pies mój, kwiat oszczekując, łbem się tuli ku mnie -<br>By poistnieć w mym świecie trafnie i beztłumnie -<br>I oczami po prośbie w twarz mi się człowieczy,<br>A ja wchodzę - w Mgłę zwierząt i w Tuman wszechrzeczy.</><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>ĆMY</><br><br>Przychodzą nieustannie z tamtej strony ciszy<br>Psy, wierzby, nagłe sady, ćmy białe, ćmy szare<br>I próżnię zapełniają, gdzie czasem brak