nie widział nic prócz złotawego tumanu znikającego w oddali.<br><br>Rozdział dziesiąty<br>Gdy na rozkaz kardynała padrone podniesiono złocistą zasłonę, ujawniając w miejsce <br>obrazu Madonny martwą, szarą ścianę, w oratorium zaległo milczenie. Słychać <br>było tylko szybkie oddechy, krótkie, spazmatyczne łkania i chrzęst palców wyłamywanych <br>z wściekłością. Dopiero po długiej chwili buchnął tumult głosów. Łagodny kardynał <br>Rospigliosi płakał, kardynał Gasparo Borgia trząsł w górze rękami, przeklinając <br>zbrodniarza, marszałek Gaetani ryczał schrypłym głosem, by choć spod ziemi wydostano <br>i przywiedziono Baptystę. Młody kapitan Carlo Magalotti wyjął miecz i przysiągł <br>na jego głowicę, że nie spocznie, aż świętokradcę dosięgnie i zbrodnię pomści. <br>Tylko Francesco Barberini