stracić panowanie nad sobą. <br>Idący od strony miasta pochód zbliżył się na tyle, by można było w nim rozróżnić kilku duchownych w szatach liturgicznych, kilku biało-czarnych dominikanów, kilku burych franciszkanów, kilku konnych rycerzy w ozdobionych herbami jakach, kilku mieszczan w sięgających niemal ziemi deliach. I kilkunastu halabardników w żółtych tunikach i matowo połyskujących kapalinach. <br>- Biskupie wojsko - pouczył z cicha Urban Horn, po raz któryś dowodząc dobrego poinformowania. - A ten wielki rycerz, ten na gniadoszu, ze znakiem szachownicy, to Henryk von Reideburg, starosta strzeliński. <br>Żołnierze biskupi prowadzili pod ręce troje ludzi, dwóch mężczyzn i kobietę. Kobieta miała na sobie białe giezło