tonem, przedłużając westchnieniem ostatnie sylaby, które kończą się wysoką i ostrą nutą. Chodzi z lekka pochylona, a jej strój, długi, skromny, czarny, osłania całe ciało ukazując tylko ramiona i stopy. Włos splata w dwa piękne warkocze, które przetyka tysiącem szklanych paciorków, i upina je dookoła głowy na kształt czepka przypominającego turban kobiet azjatyckich. [...] Wystarczy raz jeden wejść do chaty Indianina, aby ujrzeć w jego żonach obraz prawdziwego niewolnictwa, degradacji pięknej natury niewieściej i szlachetnego powołania kobiety...<br> (Przełożyła Zofia Wasitowa, cytuję za Zbigniewem Wójcikiem