Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
i wiatr siepał i chlustał ulewą.
A Mrowiec kajał się na krawędzi wyrka, pacieże mamrotał i patrzył tępo w gołe nożysko Honorki, spod pierzyny nieprzystojnie wywalone - Biały obłok komży wynurzył się z ciżby otaczającej ambonę i jął podnosić się nad nią statecznie, krok za krokiem. Ksiądz Bończa był człowiekiem dobrej tuszy, więc schodki, po których wspinał się na kazalnicę, skrzypiały pod nim, pod ciężkim wchodem wspaniałej postaci. Słychać było to skrzypienie w uroczystej ciszy, jaka się uczyniła na kościele.
Od dobrej chwili milczały organy. Cicho też było przed ołtarzem jaśniejącym od blasku wielu rozpalonych świec. Proboszcz-celebrans siedział na boku, w
i wiatr siepał i chlustał ulewą.<br>&lt;page nr=133&gt; A Mrowiec kajał się na krawędzi wyrka, pacieże mamrotał i patrzył tępo w gołe nożysko Honorki, spod pierzyny nieprzystojnie wywalone - Biały obłok komży wynurzył się z ciżby otaczającej ambonę i jął podnosić się nad nią statecznie, krok za krokiem. Ksiądz Bończa był człowiekiem dobrej tuszy, więc schodki, po których wspinał się na kazalnicę, skrzypiały pod nim, pod ciężkim wchodem wspaniałej postaci. Słychać było to skrzypienie w uroczystej ciszy, jaka się uczyniła na kościele.<br>Od dobrej chwili milczały organy. Cicho też było przed ołtarzem jaśniejącym od blasku wielu rozpalonych świec. Proboszcz-celebrans siedział na boku, w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego