Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
myślałby, że jest zupełnie zdrów, tylko bardzo osłabiony. Nic go w tej chwili nie nękało, pragnął tylko jak najdłużej znajdować się w tym stanie.
Do kuchni wszedł Bednarczyk i stanął przed zlewem. Odkręcił kran i mył ręce czy też coś innego. Potem stanął na progu alkowy, z błyszczącą i zaczerwienioną twarzą, z kosmykiem włosów przylepionym do czoła i powiedział, głupawo się uśmiechając:
- Pan spał?
- Nie, wcale nie spałem i słyszałem, jakżeście się tam rżnęli. Mógłbyś pan trochę zwrócić uwagę na mój spokój.
- Co też pan mówi! Nic podobnego. - Mówił to głośno, ale jednocześnie mrugał do Lucjana porozumiewawczo.
Potem twarz jego nagle
myślałby, że jest zupełnie zdrów, tylko bardzo osłabiony. Nic go w tej chwili nie nękało, pragnął tylko jak najdłużej znajdować się w tym stanie.<br>Do kuchni wszedł Bednarczyk i stanął przed zlewem. Odkręcił kran i mył ręce czy też coś innego. Potem stanął na progu alkowy, z błyszczącą i zaczerwienioną twarzą, z kosmykiem włosów przylepionym do czoła i powiedział, głupawo się uśmiechając:<br>- Pan spał?<br>- Nie, wcale nie spałem i słyszałem, jakżeście się tam rżnęli. Mógłbyś pan trochę zwrócić uwagę na mój spokój.<br>- Co też pan mówi! Nic podobnego. - Mówił to głośno, ale jednocześnie mrugał do Lucjana porozumiewawczo.<br>Potem twarz jego nagle
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego