Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
W Petersburgu miałem wielu kolegów Polaków. Nie lubili mnie, bo ogrywałem ich w karty. Ale zdradzę pani tajemnicę, znałem Polkę, która zostawiła w moim życiu pewien ślad... No, napijmy się herbaty - odkręcił kurek samowara i napełnił filiżanki. - Wiodę tu bardzo samotny żywot, a wieczory długie, śmierć przychodzi, siada, gadamy o tym i owym, jest wesoło. Nie wierzy pani, że śmierć ma wspaniałe poczucie humoru? "Wsiewołod - mówi - Wsiewołod, kiedy cię zabiorę, będzie mi ciebie bardzo brakowało!" I tak gadu, gadu, przesiedzimy nieraz do bladego świtu, bo spać się nie chce. Czy pani zgadnie, ile mam lat?
Gospodarz miał policzki czerstwe, wysokie czoło bez zmarszczek
W Petersburgu miałem wielu kolegów Polaków. Nie lubili mnie, bo ogrywałem ich w karty. Ale zdradzę pani tajemnicę, znałem Polkę, która zostawiła w moim życiu pewien ślad... No, napijmy się herbaty - odkręcił kurek samowara i napełnił filiżanki. - Wiodę tu bardzo samotny żywot, a wieczory długie, śmierć przychodzi, siada, gadamy o tym i owym, jest wesoło. Nie wierzy pani, że śmierć ma wspaniałe poczucie humoru? "Wsiewołod - mówi - Wsiewołod, kiedy cię zabiorę, będzie mi ciebie bardzo brakowało!" I tak gadu, gadu, przesiedzimy nieraz do bladego świtu, bo spać się nie chce. Czy pani zgadnie, ile mam lat?<br>Gospodarz miał policzki czerstwe, wysokie czoło bez zmarszczek
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego