kilkanaście ludzkich sylwetek znikających za zakrętem. Nikt inny pewnie by nie rozpoznał <orig>bana</>, ale umysł Liścia od dawna wypełniała tylko jedna myśl - dopaść Penge Afrę. Więc kiedy ujrzał przed sobą tych ludzi, od razu poczuł, kim są. Liść spojrzał pytająco na Magwera. Chłopak kiwnął głową, ale widać było, że jest u kresu sił.<br>Ptaki, czarni padlinożercy, poczułyby, że zbliża się kolejna uczta.<br>*<br>Wiał północny wiatr przyduszający dym do ziemi.<br>Sylwetki wojowników <orig>bana</> pojawiały się i znikały za słupami ognia. Mały oddziałek kluczył nie tylko po to, by uniknąć spotkania z powstańcami, ale także by ominąć płonące przeszkody terenowe, w jakie zmieniły