jest skaleczona. Potem wlokła go krwawiąc ręce na lince przeciągniętej dla podtrzymania tam, gdzie prąd burzowca znosił osłabłych w tył.<br>Ale od chwili postoju zmogło ją ciemne zmęczenie. Zdawało się jej, że stąpa wciąż w miejscu, że ściany biegną wyprzedzając ją jak w złym śnie. Ciało zaczęło nienawidzić ciężaru zawieszonego u ramienia. Powoli, w bólu rozsadzającym czaszkę, opanowała ją myśl, że wlecze się za nią uczepiony kurczowo jej ramienia Dębowy. Czuła, że przez niego zginie, nie przejdzie, nie odnajdzie już nigdy Kolumba.<br>Ranny był coraz cięższy. Pamięć Niteczki zaczęła krążyć, jak zamknięta obwodem kanalizacyjnego tunelu, wokół cuchnącej sprawy.<br>Działo się to