w pościeli, zastanawiał się, komu, co i ile dzisiaj dać. Potem wstawał, pakował upominki, wkładał pieniądze do kopert i ruszał robić interesy. Z tymi, którzy mogli mu pomóc, spotykał się w kawiarniach i restauracjach, tam wręczał im to, co wcześniej dla nich przygotował. Już wtedy mówił, <br>że o wiele łatwiej ubijać interesy z ludźmi z dużych miast. W małych każdy każdemu patrzy na ręce, trudniej się ukryć przed wzrokiem niepowołanych. Przecież gdyby wójt małej gminy spotkał się w miejscowej restauracji z bogatym biznesmenem, następnego dnia wiedziałyby o tym nawet dzieci w przedszkolu.</><br><br><who3>Zgoda, ale przecież można spotkać się z burmistrzem w