szczeciniastych, pałąkowatych łydkach. Odruchy zamiast myślenia, szczekanie zamiast języka, bluzgi zamiast metafor, "wrzeszcz, kop, lutuj w ryj" - prosta recepta na egzystencjalne subtelności. A potem szpitale psychiatryczne pękały w szwach od nadmiaru starców: blokersów, tagerów, hip-hopowców, skinów i zaczadziałych lewaków; "siary" na korytarzach, podpalanie sobie łóżek w nocy, zabójstwa w ubikacjach! Tego nigdzie na świecie nie było, ten kraj nawiedziła prawdziwa epidemia katatonii hiperkinetycznej i depresji maniakalnych, z którą my musimy walczyć. My! Dzięki wam! - ironicznie wydął wargi. - Niech pan pomyśli, ilu lekarzy, jakie środki! Mogliby robić pożyteczne rzeczy, na przykład rozwijać teorię powiększania objętości mózgu albo efektywnej przemiany materii, albo