gałązki kładł przy wodopoju. Owce, pijąc wodę, tak się musiały zapatrzyć w te gałązki, że wydały na świat przychówek o sierści prążkowanej, pstrej i cętkowanej. Dopiero poniewczasie Laban spostrzegł, jak w zastraszający sposób mnożyły się sztuki płowe, a czarne i białe topniały i topniały. Doszło wreszcie do tego, że Laban ubożał coraz bardziej, a Jakub stawał się bogaczem posiadającym nieprzebrane stada owiec, baranów i kóz, a także mnóstwo niewolnic i niewolników, wielbłądów i osłów jucznych. Słowem, tym razem trafiła kosa na kamień.<br>Synom Labana oczywiście nie mogło się to podobać. Widząc, że sprytny szwagier prawie do cna obrał ich z mienia