i wreszcie wylatywały na salę, na cały "Pacyfik". "Gdzie iść, co robić? Bodaj jeden szturchaniec, jedno pchnięcie w określonym kierunku - niech coś zaboli, ale niech to będzie ból określony, mocny." Już zaświecono na sali, a Romek jeszcze siedział na łóżku. Potem ruch się zaczął, muzyka grała, a Romek leżał w ubraniu i patrzył w sufit. Jeszcze później uciszyło się wszystko, światła przygasły, Romek jeszcze nie spał, ale już był rozebrany.<br>Wtenczas przyszedł Adaś. Śmiał się i mówił dużo: "Stary jest zły, że musi zapłacić za urlop Rudolfowi i wszystkim kelnerom, w kuchni dzisiaj rano gaz wybuchł i gospodyni Dora o mało