płaczu. Pewnie myśleli, że jakiś facet puścił mnie właśnie w trąbę. Można powiedzieć: "coś w tym stylu".<br>No więc zalałam się całkiem, jak przystało na porzucona, upodliłam się, jak trzeba. Wręcz nie wypada tak po prostu oglądać śmierci najbliższej osoby z bliska, w każdym szczególe, przez szybę, a potem nie uchlać się i nie popłakać.<br>Pamiętam to wszystko i przywołuję właśnie dziś. Za oknem fajerwerki. Kończy się stary rok, zaczyna nowy. Ludzie się bawią. Pewnie jestem staroświecka, ale jakoś nie wyobrażam sobie, żebym mogła dziś tańczyć, skakać, całować wszystkich wokół i krzyczeć: "Szczęśliwego Nowego Roku". Stoję z nosem przy szybie, tak