był, choćby z uwagi na kwotę, sprawą najdokładniej duperelną, z której wnuk, jeśli jest mężczyzną, powinien umieć sam się wykaraskać.<br>- Wygodnie się spało, panie Witoldzie? - pyta Orłowski, ale nie zdążyłem odpowiedzieć, bo w tej samej chwili gwałtowne ujadanie, jakiś niewidoczny za zaroślami tumult i krzyk - jakby w kulminacyjnym punkcie badania uchyliły się drzwi katowskich kazamatów.<br>Orłowski i Milena jak w tym śnie o ptakach; i to zresztą miesza mi się w pamięci z rzeczywistością, bo trwa ten sam kontrast mojego strachu z ich opanowaniem, tylko wszystko zwielokrotnione; sen mógł być przeczuciem, choć nie dorastał grozą do jawy, i głosy ptaków to