Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
ją wielkim, pierzastym liściem. Niewielka ochrona, lecz gdyby miał się tu zjawić Szaleniec, liczyłem, że może nie zauważy jej z początku, a potem oszczędzi, gdy już wyładuje złość na nas obu.
Od strony Pożeracza Chmur nadpłynęła fala ogromnego zdumienia, niedowierzania, a wreszcie ulgi, która przerodziła się z kolei w dziką uciechę. Młody smok zerwał się i zaczął podskakiwać jak wariat, nie zważając na to, że miejsca nie było zbyt wiele. Czym prędzej odsunąłem się na bezpieczną odległość, czekając, aż oprzytomnieje i będzie zdolny do konkretnych wyjaśnień. Usiadł wreszcie. Uszy sterczały mu dziarsko.
"Szaleniec nie przyjdzie. Ani teraz, ani nigdy. To znaczy
ją wielkim, pierzastym liściem. Niewielka ochrona, lecz gdyby miał się tu zjawić Szaleniec, liczyłem, że może nie zauważy jej z początku, a potem oszczędzi, gdy już wyładuje złość na nas obu.<br>Od strony Pożeracza Chmur nadpłynęła fala ogromnego zdumienia, niedowierzania, a wreszcie ulgi, która przerodziła się z kolei w dziką uciechę. Młody smok zerwał się i zaczął podskakiwać jak wariat, nie zważając na to, że miejsca nie było zbyt wiele. Czym prędzej odsunąłem się na bezpieczną odległość, czekając, aż oprzytomnieje i będzie zdolny do konkretnych wyjaśnień. Usiadł wreszcie. Uszy sterczały mu dziarsko.<br>"Szaleniec nie przyjdzie. Ani teraz, ani nigdy. To znaczy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego