Otworzył oczy.<br>- Źle miarkujecie, jejmość dobrodziejko. Nie zabaczyłem, że o moją ulubioną <br>idzie.<br>O moją ulubioną kiedyś - pomyślał. - Dziś wszystko mi jedno, nawet za kogo ona <br>pójdzie, obojętne mi też...<br>- ...Nie zabaczyłem - powtórzył - lecz sami widzicie, jejmość przyjaciółko moja, <br>żem słaby i do niczego niezdatny. Ani do rady, ani do uciechy.<br>- Nie lepiej wam? Bo wczoraj nowennę zaczęłam do świętego Mikołaja, waszego <br>patrona...<br>- Co dnia gorzej i gorzej, aż obmierzłość bierze na samego siebie, i - żeby <br>nie strach przed karą piekielną - chybabym ze sobą koniec zrobił...<br>Przeżegnała się przerażona:<br>- Odgońcie takie myśli! Diabeł was kusi... Słuchać straszno...<br>- Nie bójcie się, nie