robić z siebie durnia, nakręcał się coraz bardziej, gorączka myśli, pragnień, podniecenia, żądza i nienawiść, która ją usprawiedliwia, nie ucieknie mi ta smarkula udająca niewiniątko, pewnie sama tam sobie grzebie co wieczór, potem oblizuje mokre palce, dzisiaj ja ją wyliżę, tak jak lubi, do żywego ciała, do białej kości, nie ucieknie mi ta gówniara, nie będzie się ze mną bawić w kotka i myszkę. <br><br>Joanna resztką sił przedarła się przez trzciny i z trudem wczołgała na brzeg. Szeroko otwartymi ustami próbowała łapać powietrze, krew dudniła jej w uszach. Nie miała siły się podnieść, by dalej uciekać. Może mnie tu nie znajdzie