przedstawiającej arystokratyczne rody europejskie, niestety indeks nie znalazł miejsca ani dla rodziny Kwiatow, ani żadnej wariacji od Blume (z Blumstajnem włącznie). Ponieważ wiadomo ogólnie, że wywiad niemiecki aż się roił od arystokracji, uzyskujemy pośrednie potwierdzenie, jak głęboko zakonspirowany był von (?) K. <br>3. Kto choć nieco śledził metody działania nieodżałowanego obrońcy uciśnionych Ericha Mielke i świetnie się dziś mającego, głębokiego socjaldemokraty Marcusa Wolfa, ten wie, jak wielką wagę przykładali oni do wprowadzania agenta na teren wroga w sytuacji i czasie, gdy nikt nie pomyślał by sobie, że może mieć agenturalne zamierzenia. Podejrzewam więc, że pierwszym etapem uśpienia K. jako agenta było spłodzenie