Na razie byłem daleki od perfekcyjnej znajomości tego języka, chociaż już w nieperfekcyjnej postaci oddawał mi pewne usługi w tym właśnie zakresie. Wymagało to wprawdzie zapowiedzi dwujęzycznych, ale angielskie ograniczały się do łatwych w opanowaniu szablonów, tyle że trzeba było mieć jaki taki akcent. Jednocześnie z tą praktyką mikrofonową zacząłem uczęszczać na lekcje angielskiego do, zaprzyjaźnionej z moją macochę, Mrs. Froom. Była to wspaniała starsza pani, tak bardzo angielska w typie i sposobie bycia, że dziś nie odróżnilibyśmy jej od tych zachwycających, wiekowych ladies, które nam się ciut ciut myliły w przepięknym serialu telewizyjnym "Klejnot w koronie". Była szczupłą, energiczną, drobną