Białego", bo książek ni podręczników nie mieli, stękał niemiłosiernie i pocił się, a tabliczkę mnożenia zapomniał niemal ze szczętem. Ale że znalazł się nieuk wśród nieuków, nie odstawał od całej gromadki dziewczynek i chłopców, obieżyświatów mimo woli, którym snadniej było nieraz wysłowić się po chachłacku czy po kazachsku.<br>"Kto was uczy"? - spytała go matka. "<foreign>A tajojka jakaś!</>" - "Hm, to niedobrze. Wszędzie same <orig>tajojki</>, jakby wilniuszek nie mieli!" Podkpiwały z siebie te ziemie, lwowska, wileńska, o wpływy i przywileje, gotowe skakać do oczu, kto lepszy i kto więcej wart, ten "ź Wilna" czy ten, co "we Lwowi, paniedziejku", batiar z Kleparowa czy