Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
pokoju. Dopiero teraz odetchnął. Postawił walizkę. Zza drzwi dochodził głos kobiety. "Głupi­m, przecież mam list do księdza!" Pośpiesznie wyjął z kieszeni trencza kopertę. W tej samej chwili w drzwiach ukazał się proboszcz, zwalisty i czerstwy, o policzkach różowych, niemal przezroczystych. "Niedaleko mu do osiemdziesiątki. Duchowny? Emerytowany przedsiębiorca budowlany, co udaje tego śpiewaka amerykańskiego, jak mu tam..."
- ((...))
- Podał Hansowi jarą, choć starą rękę ogrodnika, co to potrafi suchy konar czereśni oderżnąć, na pękate okrąglaki pociąć i odskakujące ochoczo polana połupać. Przepuścił Hansa do biura, a do gospodyni powiedział:
- Frau Gerta, proszę zapalić w pokoju naszego gościa.
- Wskazał Hansowi fotel, sam zaś
pokoju. Dopiero teraz odetchnął. Postawił walizkę. Zza drzwi dochodził głos kobiety. "Głupi­m, przecież mam list do księdza!" Pośpiesznie wyjął z kieszeni trencza kopertę. W tej samej chwili w drzwiach ukazał się proboszcz, zwalisty i czerstwy, o policzkach różowych, niemal przezroczystych. "Niedaleko mu do osiemdziesiątki. Duchowny? Emerytowany przedsiębiorca budowlany, co udaje tego śpiewaka amerykańskiego, jak mu tam..." <br>- ((...)) <br>- Podał Hansowi jarą, choć starą rękę ogrodnika, co to potrafi suchy konar czereśni oderżnąć, na pękate okrąglaki pociąć i odskakujące ochoczo polana połupać. Przepuścił Hansa do biura, a do gospodyni powiedział: <br>- Frau Gerta, proszę zapalić w pokoju naszego gościa. <br>- Wskazał Hansowi fotel, sam zaś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego