Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 6
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
równie jak my zagubionych pasażerów, by zdobyć miejsce na lokomotywie. Nie wiem, jakim cudem udało nam się wspiąć na parowóz, oblepiony już ludźmi i przywrzeć do jego obłej, lodowatej żelaznej powierzchni. Wypatrzyłam jakieś żeliwne koluszko wystające z gładkiego cielska lokomotywy, zdjęłam pasek od spodni i przeciągnąwszy go przez to kółko udało się uzyskać w miarę solidny uchwyt. Musiało to zabawnie wyglądać - taka lokomotywa pokryta gęsto ciałami w przeróżnych pozach, nam jednak nie było do śmiechu. Na szczęście maszynista mądrze hamował, łagodnie biorąc zakręty dzięki czemu nikt w drodze nie spadł. Już o zmroku zajechaliśmy do Nowego Targu i tu znaleźliśmy tory
równie jak my zagubionych pasażerów, by zdobyć miejsce na lokomotywie. Nie wiem, jakim cudem udało nam się wspiąć na parowóz, oblepiony już ludźmi i przywrzeć do jego obłej, lodowatej żelaznej powierzchni. Wypatrzyłam jakieś żeliwne koluszko wystające z gładkiego cielska lokomotywy, zdjęłam pasek od spodni i przeciągnąwszy go przez to kółko udało się uzyskać w miarę solidny uchwyt. Musiało to zabawnie wyglądać - taka lokomotywa pokryta gęsto ciałami w przeróżnych pozach, nam jednak nie było do śmiechu. Na szczęście maszynista mądrze hamował, łagodnie biorąc zakręty dzięki czemu nikt w drodze nie spadł. Już o zmroku zajechaliśmy do Nowego Targu i tu znaleźliśmy tory
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego