Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Wprost
Nr: 01.30 (5)
Miejsce wydania: Poznań
Rok: 2000
Mieliśmy nadzieję na talent Jerzego Pilcha. Jego "Spis cudzołożnic" zapowiadał nowego Kunderę. Potem były wspomnienia o Wiśle, w której autor się urodził. Teraz przeczytałem jego "Bezpowrotnie utraconą leworęczność" i jestem poważnie skonfundowany. Jakże można marnować taki talent?! Opisy pracy pielęgniarek (s. 16-17) nie służą niczemu i donikąd nie wiodą, udowadniając tylko talent językowy autora. Brak akcji, przesłania. Jak za panią matką (to jest za Miłoszem - "Piesek przydrożny") znani autorzy uderzają w felietonizm pełen nudnych epifanii. Przypominam - to są szczyty naszej literatury. Jakby nie wierząc we własne siły twórcze, Pilch posiłkuje się powszechnie znanymi nazwiskami krytyków, aktorów, poetów - jak z laurki
Mieliśmy nadzieję na talent Jerzego Pilcha. Jego "Spis cudzołożnic" zapowiadał nowego Kunderę. Potem były wspomnienia o Wiśle, w której autor się urodził. Teraz przeczytałem jego "Bezpowrotnie utraconą leworęczność" i jestem poważnie skonfundowany. Jakże można marnować taki talent?! Opisy pracy pielęgniarek (s. 16-17) nie służą niczemu i donikąd nie wiodą, udowadniając tylko talent językowy autora. Brak akcji, przesłania. Jak za panią matką (to jest za Miłoszem - "Piesek przydrożny") znani autorzy uderzają w <orig>felietonizm</> pełen nudnych epifanii. Przypominam - to są szczyty naszej literatury. Jakby nie wierząc we własne siły twórcze, Pilch posiłkuje się powszechnie znanymi nazwiskami krytyków, aktorów, poetów - jak z laurki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego