Przekreślał pierwsze strofy sonetów czy ód,<br>Zmieniał efekty, gardził własną wyobraźnią -<br>Stwarzał, by niszczyć, złota nie szczędząc ni barw,<br>Aż, znużeni, od niebios odwracamy oczy...<br><br>II<br><br>I was jakże podziwiać i jakże rozumieć,<br>O narody-obłoki, mdlejące widziadła!<br>Szybkozmienne ofiary pasatów i burzy!<br>Niech serce moje, rokiem doświadczeń zatrute,<br>Nie ufa żadnym więcej liniom Maginota,<br>Wiotkim jak chmur granice, nietrwałym jak tęcze;<br>Niech nigdy nie pokocha żadnych stolic świata,<br>Niech nie szuka przystani na niebie lub morzu<br>Ani na lądzie, który mylnie zwie się "stałym"...</><br><br><div1><tit1>ZŁOTA STRONICA</><br><br>Porywczy wiatr historii, o niezwykłej sile,<br>W otwartej Księdze Świata, ciężkiej od stuleci,<br>Przewrócił