się ściąć martwych "świętych" drzew. Wiesza się na nich wota, kapliczki, przedmioty o magicznym charakterze. Ta symbioza dawnych wierzeń z ludową pobożnością przetrwała do bliskich nam czasów. Wierzono, że aby zapewnić modłom skuteczność, należało u podnóża krzyża spalić lniane płótno, a popiół rozsypać na cztery strony świata. Była to wiara ufna, konkretna, obca metafizycznym uniesieniom, wiara, w której modlitwa do konkretnego świętego mogła pomóc w znalezieniu zguby, w uśmierzeniu bólu zębów, mogła zapobiec powodzi, pożarowi, utracie mienia. Umieszczano więc na łąkach figury św. Rocha, by opiekował się hodowlą, św. Mikołaja, by strzegł przed wilkami. Pasieki strzegł św. Ambroży, nad wodą, przy